wtorek, 13 grudnia 2011

-.-

No na razie nie zamierzam kontynuacji tego bloga, ale zapraszam na nowy blog o Sakurze Haruno- Bloog;-*.
Mam nadzieję że zaczniecie chociaż tamten komentować.. Na razie jest prolog. Z Bogiem.
                                                                        Pozdrawiam, Czeko;-*

piątek, 9 grudnia 2011

6. ,,Wszystko jest po staremu ''.

Na początek powiem, że się zawiodłam, bo nie ma w ogóle komenatrzy, dodam też, że jeśli pod tą notką nie pojawią się komentarze to blog usuwam. Daję wam ostatnią szansę, mówię to ponieważ ta notka miała już się nie pojawić, ale strasznie mi się nudzi więc jest. Miłego czytania ;].
____________________________________________

W czasie, kiedy Aleschi kłócił się z dyrektorką i z przyjaciółmi siostry, różowowłosa dziewczyna leżąca na kanapie odzyskiwała przytomność. PO tym przebudzenia czuła jak bardzo ma rozpalone policzko. Powoli podniosła rękę i delikatnie dotknęła tego miejsca, na jej palcach została czerwona maź. ROzpłakała się. Nie żeby była słaba, ale to za dużo nawet na taką silną osobę jak ona. Szloch usłyszała reszta towarzystwa, odwórcili się w jej stronę. W pokoju była już większość przyjaciół- Itachi, Deidara, Sasori, Sai, Lee, Kiba, Gaara, Naruto, Hinata no i oczywiście Sasuke, reszta nie mogła przyjść. Sakura widząc brata;
-A..A.. no Aleschi chodź.. chodź tu, proszę! Nie zostawiaj mnie!- Krzyknęła cicho.
-Ej mała spokojnie, jestem tutaj, a za chwilę pojedziemy do szpitala i wszystko będzie dobrze- odpowiedział jej pocałował w czoło i usiadł koło niej. Zapadła cisza, w której dało się tylko usłyszeć karetkę jadącą na sygnale.
-Wiesz co.... NIC nie będzie dobrze!-krzyknęła tym razem głośno do chłopaka siedzącego koło niej- NIC nie będzie, ROZUMIECIE?!-Spytała dodając tym  razem do reszty towarzystwa.
-Sakura nie poznaję ciebie! Uspokój się na początek.
-Ale Aleschi...
-Żadne Aleschi masz być silna !
-D..dobra... Spróbuję- Odpowiedziała- Ale...- Chciała coś dodać, lecz rozmowę przerwał lekarz, który  właśnie wszedł do pokoju.
-O dzień dobry Tsunade, co się stało? gdzie poszkodowana?-Spytał  białowłosy mężczyzna rozglądając się po pokoju- o już chyba wiem, chodzi o tą ślicznotkę?- spytał i zaraz tego pożałował bo dostał w twarz od dyrektorki- Baka ! Zajmij się nią, a on musi pojechać z tobą-Dodała pokazując na Aleschiego.
-Dobrze, co się z nią stało?
-W skrócie? psychopatyczny chłopak, który zakochał się w niej bez wzajemności groził jej kunaiem, ale na szczęście tylko rozciął jej policzek.- powiedział Naruto.
-No to miała dziewczyna szczęście, my tu gadu-gadu a ona cierpi, zabieram ją do konospital (wybaczcie, lepszej nazwy nie znalazłam ;D - dop.aut) Chodź- powiedział, wziął dziewczynę na ręce i wyszedł razem z Aleschim.
-Oby jej nic nie było-powiedziała Hinata.
-Ehh jeśli jest z Hidanem to nic jej nie grozi- odpowiedziała Tsunade.
 *** W KonoSpital <lol2>.

-I co z nią?- Spytał Aleschi Pein'a
-Więc, oczyściliśmy ranę i założyliśmy szwy. Niestety, obawiam się że zostanie jej dość duża blizna...
-No nie... ona się załamie. zawsze miała pecha a teraz jeszcze to.. kiedy będę mógł ją zabrać do domu?
-Więc...  jutro z rana, najlepiej pełnoletni członek rodziny.
-Mogę być ja? mam 20 lat i jestem jej rodzonym bratem, rodzice są bardzo sławni, może nawet ich znasz. Są  teraz bardzo zajęci, nie ma ich nawet w Konoha (Wybaczcie, nie wiem jak  to odmienić- dop.aut)-Spytał zły Aleschi.
-Tak oczywiście, więc przyjdź jutro rano dobrze?
-DObra, to cześć.
-Narazie. *
Aleschi postanowił dowiedzieć się, o wypadku siostry, wsiadł w samochód i pojechał z powrotem do szkoły. Na korytarzu spotkał Hinatę. Zaczepił ją
-Hinata, możesz  opowiedzieć mi, co dokładnie się tutaj stało ?-Spytał zmartwiony
-No oczywiście, ale najpierw powiedz mi co z Sakurą !
-Więc nie najlepiej, ale mogło być gorzej, Ma szwy założone, i niestety zostanie jej po tym blizna.
-Ojej, ale to nic! Zawsze była, jest i będzie piękną Wisienką, a co do wydarzeń to było tak; i opowiedziała mu wydarzenie z każdym szczegółem (sory, nie chce mi się znowu opisywać- dop. aut)
-Zabiję, zabiję jak psa! NIe dość, że zostawiła przyjaciół i wyprowadziła się z TOkio żeby jej już nie skrzywdził to on sobie tutaj tak po prostu przyjeżdża i rujnuje jej znowu życie.
-Nie martw się, będziemy się nią opiekować.
-DObra, narka wracaj na lekcje
*** Dzień później,  godzina 7;00, KonoSpital.
-Dzień dobry, ja przyszedłem odebrać Sakurę Haruno.-Powiedział grzecznie Aleschi.
-Witam, czy jesteś kimś z rodziny? -spytała pielęgniarka
-Tak bratem.
-To dobrze, może ty jej przemówisz do rozsądku,ponieważ twoja siostra od przybycia do szpitala, nie odezwała się ani słowem do nikogo, oraz nic nie zjadła-dokończyła zmartwiona.
-Yhyymm. Gdzie ją znajdę?
-W sali  4, powinna być już przyszykowana, proszę tylko tutaj podpisać-Odpowiedziała i podała kartkę i długopis.
-Proszę, dziękuję i dowidzenia.
POwiedział Aleschi i skierował się do sali podanej przez kobietę. Gdy znalazł się przed drzwiami usłyszał cichy szloch. Wszedł do sali.
-Hej Wisienko, gotowa? - spytał szczęśliwy-nie było cię jeden dzień a ja już tęskniłem.
-A... Aleschi ja jestem teraz taka szpetna, nie będę się pokazywała przez tą ranę - płakała, a on nienawidził gdy to robiła.
-No ej... Jesteś piękna i zajebista bez względu na wszystko, jedziemy do domu młoda.- odpowiedział jej i po chwili znajdowali się już w drodze do domu. Kiedy się tam znaleźli różowowłosa od razu poszła do pokoju.
***
Od powrotu ze szpitala minął tydzień, dzisiaj Sakura miała pojechać do szpitala na zdjęcie szwów. Przez ten czas nie wychodziła z domu i nie odzywała się do nikogo prócz brata. Dowiedziała się że jej rodziców nie będzie pół roku. Zrobiło jej się smutno, ale nie poinformowała rodziców o wypadku, nie chciała im psuć wyjazdu. Nie chciała patrzeć w lustro, ponieważ widziała tylko brzydką dziewuchę z dużym plastrem na policzku. Brat powtarzał jej że jest piękna i że nie powinna się o nic martwić, ale ona nie potrafiła... Nie potrafiła o tym nie myśleć. Była już w drodze do szpitala, nie rozmawiała z Aleschim. Nie miala o czym.  po 30 min. siedziała już na krześle u lekarza, bez opatrunku i szwów. Rana dość ładnie się zagoiła, ale blizna pozostała i pozostanie na zawsze.
-Widzisz Sakura, nie jest źle, dla mnie nadal jesteś bardzo ładna! -Powiedział Hidan, z którym była już na ,,ty''. Był on w wieku jej brata.
-Ja również tak myślę.-Dodał szczęśliwy Aleschi.
-Czy ja wiem...- Odpowiedziałam (teraz będę pisała jako ona Dop.aut)
-Nie jesteś pewna?  KISAME ! Chodź na chwilę!-Krzyknął Lekarz a po chwili  ktoś pojawił się w drzwiach, nie odwróciłam się, ponieważ nie chciałam aby  nieznajomy zobaczył ranę.-Kisame, podejdź tutaj do mnie i popatrz na Sakurę.
-Sakura to ona? Cześć Sakura, Kisame jestem i mam21 lat, a ty?
-S..Sakura i mam 15 lat... Ale proszę nie patrz- Powiedziałam cicho.
-No weź, ale jesteś-powiedział i podszedł.
-Jezus no to patrz!- Krzyknęłam i pokazałam mu policzek- Patrz jaka szpetna jestem ! -Nadal krzyczałam i jedna łza poleciałam mi z oka. Usiadłam z powrotem na krześle.
-EHh. I to twój problem? przez to że masz blizne na policzku myślisz że jesteś brzydka? Dziewczyno !  Wiele  osób chciało by być na twoim miejscu.
-No dobrze.. Aleschi chodźmy już do domu, jestem zmęczona.
-Dobra niech będzie Wisienko.  Na razie chłopaki.
-DO zobaczenia !-Powiedziałam.
-Cześć wam.-  Odpowiedzieli a my po jakimś czasie znaleźliśmy się już w domu.
****
KOlejny tydzień siedziałam w domu. KOlejny tydzień nie rozmawiałam z nikim prócz bratem i kolejny tydzień nigdzie nie byłam. Przez ten czas bardzo poprawiły się moje stosunki z Aleschim. NIestety  kiedy patrzyłam w lustro, od razu rzucała się w oczy  blizna. Trudno przeżyję, będę nosiła kaptur i arafatkę więc nie będzie widać, nie mam zamiaru gadać z nikim więc będzie dobrze. Na  moje szczęście brat nie wspominał jeszcze o wróceniu do szkoły. Zeszłam do kuchni zjeść obiad, tak była już 15;00. Weszłam do pokoju i zobaczyłam brata jedzącego już posiłek.
-Cześć duuuży, jest coś dla mnie do jedzenia?
-Siema młoda, tak masz na blacie w kuchni-odpowiedział i w tym czasie zadzwonił telefon który znajdował się w moich dresach, spojrzałam na ekranik. Ehh ,,Naruciak;-**'' Nie mam ochoty z nimi gadać. To już chyba dwusetne połączenie z tego tygodnia, a ja ani razu nie odebrałam... Weszłam do kuchni, wzięłam talerz, wróciłam do jadalni i usiadłam na przeciwko brata. Zaczęłam jeść.
-Kto dzwonił? -SPytał.
-Ehh Naruciak, jak zwykle.
-Wiesz.. od jutra chodzisz do szkoły. Zaniedbałaś wszystko.
-No i wykrakałam..-powiedziałam pod nosem.
-Mówiłaś coś?
-Nie.. właśnie w pokoju zastanawiałam się, kiedy pójdę do szkoły.
-Dobrze więc, idź się spakować, ja pozmywam.
-Dziękuję za wszystko !-Dałam buziaka w policzek- Pa! - krzyknęłam i pobiegłam do pokoju.
-Papa.. -POwiedział brat i włożył naczynia do zmywarki.
***
SPakowałam się już do szkoły, znalazłam odpowiednie ciuchy. Siedziałam właśnie na moim laptopie, załączyłam komunikator i siedziałam na ,,Niewidocznym''. Nawet tutaj dostaję od innych wiadomości typu ,,Sakura odezwij się w końcu ! Żyjesz chociaż?''. Ehh to jest Wkurzające... Co ja mówię ?! robię się jak Shikamaru. Późńiej czytałam książkę, nim się obejrzałam byla już 22;00, po zjedzeniu kolacji była godzina 22;30. Poszłam się wykąpać, nastawiłam budzik i o równej 00;00 leżałam już w objęciach Morfeusza...
****
Drrrrryyyń. Obudził mnie budzik, na promienie słońca nie mogłam liczyć, ponieważ dzisiaj zapowiadało się na deszcz. Leniwie uderzyłam w brzęczący przedmiot, dzięki czemu ,,Uciszył się'' Przetarłam oczy... 6;40 mam 40 min. Na ogarnięcie się. Wzięłam przygotowane dzień wcześniej ciuchy i poszłam  się umyć. o 7;15 wyszłam ubrana w Czarną bluzę, czarne rurki, różowe trampki i do tego założyłam różową arafatkę. (Kilk. Tak wygląda, do tego arafatkę, że JEJ lewy policzek jest zasłonięty do końca.) Zeszłam do jadalni w której czekał już Aleschi.
-Cześć, jest coś dla mnie ? -Spytałam jak zawsze.
-SIema mycho, zrobiłem ci  3 tosty, może być?
-Od ciebie zjem wszystko!- Powiedziałam z entuzjazmem i zajęłam się moimi ,,Ofiarami''. Po 20 min. siedziałam już koło Aleschiego w samochodzie. Do kieszeni w spodniach włożyłam mp3 a na arafatce leżały już słuchawki. Zrobiłam tak, aby nie musieć słuchać tych ich wszystkich ,, Biedna Sakura'' (mam nadzieję że wiecie jak te słuchawki leżą ;D. Dop.Aut). o 7;45 byłam pod szkołą. Do uszu włożyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Nie puściłam na full, będę udawała że tak mam, ale chcę wiedzieć co inni mówią.
-To bądź o 15;20 pod szkołą dobra? -Spytałam brata.
-Spoko niunia, powodzenia !.
-Dzięki, jesteś kochany! -Powiedziałam, pocałowałam na pożegnanie i z obojętnością weszłam do szkoły.
***
Byłam przed swoją salą. Już stąd słyszałam śmiech Naruto i reszty paczki. Otworzyłam drzwi. Wszyscy zamilkli i popatrzyli na mnie. Ja... ja jak gdyby nigdy nic skierowałam się na koniec sali. Kiedy byłam w połowie swojej ,,drogi ktoś mnie zatrzymał i odwrócił w stronę reszty. Nadal patrzyłam na tą osobę z obojętnością.. okazało się, że swoim wzrokiem darzę Hinatę.
-Sakura, ściągnij to z siebie przecież nie masz czego ukrywać! - powiedziała, a ja udawałam że słucham piosenek na ,,full'' po chwili przyjaciółka zorientowała się że mam słuchawki w uszach i wyciągnęła mi je.
-Powiesz czemu ciebie nie było? -Spytała ponownie.
-...- nic, zero odpowiedzi. Co ją to interesowało, gdyby wiedziała jaki to ból, kiedy wiesz że staniesz się pośmiewiskiem całej szkoły..
-Sakura... mówię do ciebie !- Krzyknęła już zła. Po chwili koło niej zjawił się Blondyn. Zauważył że Hinata ze mną rozmawia więc.. .;
-O hej Sakurcia, jak tam?-Włączył się do naszej ,,rozmowy''
-...- Znowu nie odpowiedziałam. Już miałam dość pytań.. a to dopiero pierwsza lekcja! Na szczęście wychowawcza.-Sakura proszę cię odezwij się!- wszyscy mówili, a ja nadal patrzyłam na nich swoją obojętnością. Wyrwałam swoją rękę Hinacie, i skierowałam się do swojego celu czyli ławki w kącie. O godzinie 7;55 wokół mojej ławki zjawiła się cała moja paczka, łącznie z Deidarą, Sasorim, Konan, Itachim, Gaarą.. nawet Sasuke był i reszta.
-Sakura powiedz coś, obojętnie... albo kaptur ściągnij, no prosimy!- prosiła mnie moja paczka.
-Jejku. Nie ściągnę nic z siebie, bo stanę się pośmiewiskiem, odezwałam się więc dajcie mi spokój. NIe chciałam tu przychodzić, ale Aleschi powiedział że mnie pośle do psychologa więc nie miałam wyboru.- Powiedziałam cicho żeby tylko moja paczka usłyszała. ---To była chyba moja najdłuższa wypowiedź z dzisiejszego dnia-- zaśmiałam się w myślach.
- Wow Sakura odezwałaś się! Nasza głupia kaleka... Przynajmniej teraz Sasuś będzie na nas zwracał uwagę a nie na ciebie brzydalu !- Wtrąciła się Ino i Karin.
-O nie tak się bawić nie będziemy !-powiedziała moja paczka i już chciała się na nie rzucić ale ja ich powstrzymałam. Nikt nie wiedział o co  chodzi. POdeszłam do dziewczyn powoli i powiedziałam ;
-Wiecie... możecie sobie go wziąć, Ja nie jestem panienką na 5min. Poza tym dla niektórych wygląd się nie liczy... tylko ważne jest to co ma się w środku..- mówiłam spokojnie- WIĘC WYPIERDALAJCIE POD LATARNIĘ DUPY DAWAĆ  I TROCHĘ ZARABIAĆ ! -krzyknęłam że prawie się wywaliły. Na pożegnanie dostaly po lewym sierpowym, że nie mogły wstać.
-Sakura.. my na prawdę nie będziemy sięśmiać z ciebie ani nic w tym stylu...- powiedziała do mnie paczka. DRYYYŃ.
-Dobra my idziemy, do przerwy-powiedzieli starsi i poszli do swojej klasy
Wszyscy na mnie patrzyli, do czasu, kiedy zjawił się nauczyciel.
-NO przepraszam za spóźnienie ale...
-...ale?- skończyła za nim klasa.
-Eee. noo... Zabłądziłem na... drodze życia? -bardziej spytał nic powiedział.
-EJ no ! to nie fer znowu kłamiesz!- krzyknął Naruto.
-Dobra, przepraszam przepraszam. Czas na sprawy organizacyjne..-tu popatrzył na mnie- słyszałem Sakuro co się stało...-Zaczął ale mu przerwałam - Musi mi pan o tym przypominać?! nie może być tak jak wcześniej ?! Nie mam depresji żeby zwracać na mnie szczególną uwagę, chociaż przez was mogę w nią popaść... albo nie bo nigdy nie będzie dobrze!-Krzyknęłam i podeszłam do nauczyciela który wyraźnie się wystraszył.-Proszę usprawiedliwienie za dni opuszczone. Przez pierwszy tydzień miałam szwy więc nie mogłam zbytnio wychodzić, bo tak lekarz mówił, drugi tydzień zaś siedziałam, patrzylam w lustro i płakałam. Wczoraj brat powiedział ,,ALbo przyjdę do szkoły, albo pójdę do psychologa'' więc wybrałam szkołę... i chyba nie był to dobry wybór-powiedziałam słodkim głosem, ponownie ,,ubrałam maskę obojętności''' i usiadłam na swoim miejscu. Wszyscy patrzyli na mnie .... ze strachem w oczach? Przez resztę lekcji nikt nie odważył się odezwać na mój temat, ani nawet na mnie popatrzyć. Gdyby wiedzieli jak jest mi trudno... Zadzwonił dzwonek, wyszłam z sali jako pierwsza trzaskając drzwiami. Jest teraz 15minutowa przerwa, więc idę na stołówkę. Poszłam do kucharki, wzięłam swoją porcję i odeszłam. Szukałam wolnego stolika, ale wszędzie siedziała chociaż jedna osoba. Swój wzrok zatrzymałam na mojej paczce. Śmiali się... Zauważyłam jedno wolne miejsce przy ich stoliku, Postanowiłam wszystko z nimi wyjaśnić. POdeszłam do ich stolika, położyłam tacę  i usiadłam. Ich rozmowa ucichła, nikt się nie śmiał. Patrzyli dziwnie na mnie...
-NO co tak patrzycie? Już nie mogę tutaj siedzieć? MOże po prostu powiedzcie ,,SPierdalaj, kalek tu nie chcemy'' bo chyba to usiłujecie mi przekazać?- Powiedziałam spokojnie.
-Sakura, nic z tych rzeczy! po prostu jesteśmy zdziwieni-Powiedzieli szczęśliwi.
-Bo wiecie.. przepraszam was za wszystko, możecie myśleć że takie dziecko jak ja, dziecko sław ma zajebiste życie, ale u mnie tak nie jest, u mnie nie jest najlepiej ... Najpierw wyjazd rodziców na 2 tygodnie. Następnie pojawił się on i Zrobił ,,to'' niszcząc mi życie, a jak wróciłam ze szpitala to dowiedziałam się że rodziców zobaczę dopiero za 6miesięcy!-powiedziałam smutno.
-Eh. Wiemy, że zabrzmi to banalnie, ale współczujemy ci, a z tą raną na pewno nie jest aż tak źle...-powiedzieli wszyscy.
-Nie jest aż tak źle to popatrzcie !- powiedziałam, ściągnęłam kaptur i zniżyłam arafatkę, pokazując im bliznę.-Jestem potworem !
-No i co? nie jest źle! Jesteś tak samo piękna jak wcześniej-Powiedział Dei.
-Właśnie-Zgodzili się wszyscy-A zakrywając to, pokazujesz że się tego wstydzisz, a musisz się przyzwyczaić- dodał Itachi całkowicie ściągając mi arafatkę.-Ładnie wygląda, prawda? -Spytał reszty.
-Prawda! -Krzyknęli.
-Dzięki... Jesteście niesamowici !
____________________

No i macie ...   Muszę trochę dodać;
1. Hidan zauroczył się w Sakurze.
2. Hidan, Pein i  Kisame mają mniej więcej tyle lat co Aleschi i są kumplami.
3. To jest Sakura z raną ;D . Sory ale nie chciało mi się lepiej robić;D.
No mam nadzieję że okej, i pamiętajcie, jak nie będzie komentarzy to blog jest USUWANY nie zawieszany;D.
           Pozdrawiam. Czeko ;-*

środa, 16 listopada 2011

Pytanie do ,,czytelników'' .

NO bo wiecie co ? Jak tak przeczytałam moje wszyyystkieee posty, to uważam że fabuła tego opowiadania nie ma sensu. Do głowy wpadł mi pomysł, na inną fabułę, ale tu pytanie do was;  Zmienić fabułę, czy skończyć to opowiadanie ? ;>.  Napiszcie tylko ,,Nowy'' Lub ,,Stary'' okej ? ; >.
                                                                                     POzdrawiam, Czeko;-*.

wtorek, 8 listopada 2011

5. ,,Zachowuj się naturalnie ;D ''.

Więc, na początek parę spraw organizacyjnych.
Nie piszę zbyt często, bo;
a) Nie mam czasu,
b) Jak już znajdę go, wejdę na bloga i nie zobaczę żadnych nowych komentarzy.. grr. Aż się zła robię ;D.
No i  ten.. bo WikiLove , miała wątpliwości co do zemdlenia Sakury.. Chodzi o to, że ona już się wcześniej źle czuła , a do tego on na nią tak oddziaływał  ;ooo ;DD. Wybaczcie, to moja wyobraźnia ;D. TO przejdźmy do... Aha jeszcze jedno... Sakura i Archi nie flirtują ze sobą, po prostu wiele ze sobą przeżyli i są zgodnym rodzeństwem (więcej dowiecie się w ,,odcinkach'').
_________________________________________________

Skończyłam kanapkę i wyszłam ze stołówki, kierując się do sali nr. ,,10'' gdzie miałam właśnie lekcje z Izumo. Zadzwonił dzwonek. Byłam już pod klasą.
-Pan Izumo dał nam klucz, więc wchodzimy! -Krzyknął radosny Naruto.
-Aleschi, czemu ty taki boski jesteś ? - spytała Ino.
-Ehh i tak daleko mu do Deidary, Sasoriego i braci Uchicha! -Krzyknęła Hinata.
-NO tak.. masz rację ! ich nie przebijesz.- Powiedziała Ino.
-Ekmm ciekawe, Deidara, już po imieniu słychać że jakiś ciołek, Sasori nie wiem.. a bracia Uchicha? Pewnie jakieś patologiczne dzieci !- Zaśmiał się. NIestety w tym samym momencie ucichł, nie słysząc śmiechu innych. Nie wiadomo skąd, przed nim pojawił się troszkę wyższy od niego chłopak, walnął on go w brzuch, aż Aleschi poleciał.
-Sasuke... UCHIHA jestem.- powiedział spokojnie, podkreślając nazwisko.
-A ja... - wyłonił się wysoki, kruczowłosy chłopak- UCHIHA Itachi.
-Sasori.. głąbie.
-Deidara.. ciołku !.
-Ahh-Dziewczyny wzdychały- NIe wierzę..  najładniejsi chłopacy z całej szkoły w jednym miejscu !-Krzyknęła Ino.
-Masz coś jeszcze do powiedzienia  piękny/? - Spytał Deidara Aleschiego.
-N... Nie.
-Masz szczęście. Sasuke, Naruto.. przekażcie reszcie, że na następnej lekcji, tam gdzie zawsze, okej ? -Wtrącił się Itachi.
-NO narka.
-Narka- Odpowiedzieli ,,Starsi'' i  wszyscy rozeszli się do swoich klas.
Siedzieli sami w klasie, nauczyciel jeszcze się nie zjawił.
-Przepraszam za zamieszanie, ale muszę być całą lekcję  w pokoju nauczycielskim. Zamknijcie salę od środka, udawajcie że was nie ma, ale pamiętajcie.. dowiem się, że było was słychać.. to do dyrektorki ! - ,,Wpadł '' do klasy Izumo.
-DObrze proszę pana ! będziemy cichutko .
-mam nadzieję - odpowiedział i wyszedł, po czym Ino zamknęła drzwi.
Sasuke, Naruto, Hinata, Sakura i Gaara siedzieli razem na ławce i rozmawiali. Jak zawsze większość dziewczyn przyglądała im się. Alschi siedział, i rozmawiał z nowymi kolegami. Nagle... niestety przyszedł mu do głowy ,,fajny''' pomysł.
-Ej Sakura... popatrz może teraz dokończymy to co nam niegrzecznie przerwano..? Cooo ? -Krzyknął Aleschi śmiejąc się.
-Weś się w końcu odpierdol od niej, masz jakiś problem ? -Powiedział wkurzony na maksa Sasuke.
-A ty laluś się nie wtrącaj !. -POwiedział i podszedł do Sakury, która się odsuwała. Aleschi złapał ją w pasie, i położył na ławce.
-Weś mnie puszczaj, zboczeńcu ! czy ty nie rozumiesz że ja ciebie nienawidzę ! jesteś skończonym psycholem! -zawołała wyrywając się
-Puść ją albo będzie źle ! -Zawołał zły Naruto.
-O nie, tak łatwo jej nie puszczę ! powiedział, wziął Sakurę za rękę i pociągnął tam gdzie nie ma nikogo, czyli koło tablicy (Tablica jest koło drzwi - dop.aut.), wyciągnął z kieszeni nożyk (coś w stylu Scyzoryka tylko bardzo ostre dop.aut.) - Jak podejdziecie to ją zabije !! -Krzyczał opętany.
-CO ty odpierdalasz, człowieku ! WIesz że będziesz za to siedział! Odwal się od niej ! -Wołali wszyscy w panice.
-Cicho ! -Krzyknął Aleschi.
Siedzieli już tak od 5min. Każdy zastanawiał się, jak pomóc Sakurze. Sasuke wpadł na pomysł, schował się między ławki, na końcu sali i zadzwonił do Itachiego ;
--Halo Itachi !-cicho krzyknął.
--Noo co jest ? tyylko szybko bo za chwilę pani wróci do sali.
--Jesteś potrzebny, wiesz ten Aleschi..  co Sakurze ten tego ?
--No wiem który, to co ?
--No bo pan poszedł do pokoju na całą lekcję i wiesz kazał nam zamknąć drzwi na klucz, no i Aleschi najpierw się do Sakury dobierał, a później wziął ją za rękę i pociągnął. Teraz stoją koło tablicy, i on grozi jej nożem ! nie możemy nic zrobić.. pomóż !
--Że co kurwa !! -Krzyknął głośno Itachi, w tle już było słychać Deidarę i Sasoriego, pytających co się stało. Itachi wytłumaczył im co się stało i od razu zerwali się na równe nogi.
--Już idziemy, tylko problem z kluczem.. dobra Deidara da nam wsuwkę, więc cicho wejdziemy, tylko pilnuj żeby nic jej się nie stało.
Sasuke podszedł do Naruto i przyjaciół, i wytłumaczył plan  Itachiego. Wszyscy zgodzili się że jest on dobry.
Po kilku minutach słychać było otwierające się JUŻ drzwi (Tzn. że tą wsuwką zrobili tak cicho, że nikt nie słyszał-dop.aut. ) .
-Kto to jest?! Zaraz ją zabiję ! -Krzyknął Aleschi.
-Ale my nie wiemy kto to ! proszę nie rób jej nic!! -Krzyczeli inni. Nagle drzwi się otworzyły i weszli Itachi, Sasori, Deidara a za nimi Konan.
-Zostaw ją w spokoju ! Krzyknął Itachi.
-Tak pewnie !- Powiedział Aleschi i zrobił lekkie rozcięcie na policzku Sakury - Mmm twoja krew podnieca mnie tak samo jak ty !
-Zostaw ją psycholu ! -Powiedział Sasori i rzucił się na Aleschiego .
-Dobrze, ale najpierw... -stwierdził ,,psychopata'' i zrobił głębokie rozcięcie wzdłuż policzka Sakury dziewczyna krzyknęła z bólu. Chłopak rzucił ją na ziemię, i został obezwładniony przez starszych chłopaków.
-Biegnijcie po nauczyciela, z klasy obok !! szybko !! -Krzyknął Itahchi. Sasuke wybiegł z klasy i pobiegł do klasy obok .
-Kakashi-Sensei stało się coś strasznego ! proszę niech pan ze mną pójdzie, w naszej klasie nie ma nauczyciela i nie wiemy co robić ! -Zawołał do nauczyciela na jednym tchu.
-Już idę, a wy skończcie prezentacje-Powiedział do klasy i poszedł z Sasuke.
-TO Aleschi -Zdołał powiedzieć przed wejściem.
-Jezus Maria ! co tu się stało ?! -Spytał przerażony Kakashi, chłopacy właśnie wyprowadzili Aleschiego do dyrektorki - kto krwawi ?
-Sakura, Aleschi rozciął jej policzko, i to tak poważnie !- krzyknęła Konan, która właśnie zajmowała się dziewczyną. Szybko do dyrektorki z nią ! -Krzyknął Kakashi, wziął Sakurę na ręce i razem z Sasuke, Naruto i Konan poszli do dyrektorki (była też Higienistką -dop.aut) .  Drzwi do jej gabinetu otwarł szybko Sasuke bez pukani wszedł.
-Sasuke ?  Co z Sakurą?  Zadzwniliśmy już po straż miejską, teraz jest z panem Asumo.
-Sakura.. NIech pani dzwoni po pogotowie ! -Zawołał Sasuke, a dyrektorka zrobiła to. Zaraz po rozmowie do gabinetu wbiegł Kakashi, cały we krwi a za nim Naruto, Konan i Hinata, która przybiegła.
-Pogotowie już jedzie, co jej się stało ?
-No więc, Aleschi powiedział że ona jest tylko jego, i groził jej cały czas, na pomoc przyszli chłopacy z 3b i pomogli nam go obezwładnić, niestety Sakura ucierpiała..-powiedział Naruto.
-Jejku, już został wydalony z tej szkoły. Trzeba się z kimś skontaktować... Hinata?
-Już dzwonię do Archa.
(Rozmowa Archa i Hinaty );
-Halo Archi ?!
-Taaa.?
-No więc szybko, chodź do szkoły !
-Ale co się stało ? właśnie jestem kilka metrów za szkołą, w sklepie ... no to co jest?
-Sakura... Sakurę do szpitala zawiozą, jest nie przytomna, u dyrektorki !
I na tym skończyła się rozmowa, bo Archi rozłączył się i pobiegł do szkoły.
Po 5 min był już u dyrektorki ;
-Moja mała Sakurka, kto jej to zrobił ?! -Krzyknął.
-Aleschi...
-On tu jest ?! No nie, mała, trzymaj się, bo co ja powiem ,,rodzicom<powiedział to szeptem>'' .
__________________________________________

Konieeec ! ;DD. Powiem tyle.... WTF ;DD,  od razu mówię, że nie wiem co wyszło, bo wgl nie wiedziałam co piszę ! pisałam byle co, ale jest ;D. Jakoś tak miałam ochotę napisać do was ;33. proszę, komentujcie ! nawet negatywnie !
                                                                                    Pozdrawiam, Czeko;-*.

piątek, 28 października 2011

Krótko i na temat.

NO więc taka notka z podziękowaniami dla ODWIEDZAJĄCYCH. Mój blog został oglądany już ponad 1000 razy. Jestem bardzo dumna;D. Szczególne podziękowania dla WikiLove za wszystkie komentarze;].
Co do notki nie wiem kiedy następna bo dużo nauki ale możliwe że napiszę coś teraz bo jest długi weekend!;-**.
                                                                                   Pozdrawiam, Czeko ;-*.

środa, 12 października 2011

4. ,,Tylko nie on ! ''.

No więc na początek  przepraszam że dopiero teraz, ale nie mam czasu pisać i muszę już oceny poprawić ;D . Co do opowiadania- chciałam zmienić wygląd pewnej osoby a mianowicie ;
Archi- Kliku-Kliku;D.
Aleschi- Kliku-kliku 2 ;D.NO i to chyba na tyle... a i dedykacja 0.o  Dedykacja dla WikiLove - Chyba jedyna osoba która czyta moje ,,opowiadanie ;D (?) '' .
____________________________________________________

Obudził mnie budzik. Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na owy przedmiot. --- Jest 6... czas wstawać-- pomyślałam, i to też zrobiłam. Wzięłam z garderoby ciuchy, i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności, przebrałam się - Miałam czarne rurki, różowe trampki, różową bluzkę z dość dużym dekoltem na ramiączkach i czarną bluzę.Wzięłam swoją torbę i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Była już 7;30.
-Siema Archi! Widzę że zrobiłeś dla mnie tosta . -Przywitałam się z kochanym bratem.
- NO siema skarbie, tak dla ciebie, ja zjadłem wcześniej. O której dzisiaj kończysz? żeby wiesz.. przyjechać.-Spytał brat, kiedy ja już  pochłonęłam pół tosta.
-WIęc... o 15;00 ale bądź tak 15;10 okej ?
-No dobra, zjadłaś ?TO chodź podwiozę cię !. -Powiedział z entuzjazmem Archi.
Jak powiedział tak zrobiliśmy, wsiadłam z bratem do samochodu, i pojechaliśmy do piekła (Mamy tutaj na myśli szkołę ;D -Dop.Aut.). po 15 min. byliśmy, wyszliśmy z samochodu.
-A może mnie oprowadzisz po szkole albo coś ? Lekcje zaczynają się dopiero za 10 min.
-NO dobrze... w końcu pierwszą lekcje mam z wychowawcą, więc pewnie się spóźni.
Wzięłam brata za rękę i pociągnęłam w stronę szkoły.
-No to chodź, pokażę ci moją klasę. -Powiedziałam i poszliśmy w stronę sali ,,7'' , Tam miałam pierwszą lekcję. Weszliśmy do klasy, wszystkie wzroki oczywiście poszły na nas.
-Nie przejmuj się, chodź do mojej ławki do pogadamy- powiedziałam szeptem, wzięłam go ponownie za rękę i pociągnęłam w stronę ławki.
-WIęc tak.. Sasuke już znasz, jest najbardziej pożądanym chłopakiem w klasie... a może w całej szkole? Ehh nie wiem, w każdym bądzierazie ja w nim nic ciekawego nie widzę-mówiłam szeptem.
-Haha, moja krew niunia !- zaśmiał się braciszek.
-No dobra, Hinate znasz, To jest Ino, miałam ją pobić, ale nie zrobiłam tego. Tam siedzi Temarii  i Ten-Ten, Moje dobre koleżanki, a chłopaki? chyba wszyscy spoko.
-Ej Sakurcia, właśnie z Kibą obstawiamy ile minut spóźni się Kakashi, Kiba mówi że 30 min a ja mówię że w ogóle go nie będzie, a ty jak myślisz? -Podbiegł do mnie nie kto inny, jak kochany blondasek.
-EMm Naruto, obstawiam że spóźni się 25 minut, aha i to jest Archi, Archi to jest Naruto, mój najlepszy przyjaciel.
-Oo miło mi Naruto, jestem Archi -podał rękę mój braciszek.
-Mi również, Naruto.
***Drrrryń ****
-Dobra młoda, muszę iść, mam jeszcze sprawy, a po za tym nauczyciel może przyjść w każdej chwili. -powiedział smutno Archi.
-No dobra, to do 15. Paaa -Powiedziałam, cmokłam w policzek i wygoniłam.
-Sakurciaa !! -Zawołał mnie znowu Naruto.
-Co chcesz?
-No bo tak się zastanawiamy, kim jest Archi ? -Spytał się.
-Eeee a no Archi ma 20 lat, mieszka ze mną, tyle ci powiem-Odpowiedziałam, i pokazałam mu język.
-Łee Okej. -Powiedział smutno.
-Ej chodźcie złączymy trzy ławki, ja Sakura i Sasuke ! -Zaproponował Blondas.
-No dobra. - Zgodził się Sasuke i  zrobiliśmy to. Ja usiadłam po środku.
Okazało się, że dzisiaj Kakashi spóźnił się tylko 5 min, wszyscy się zdziwili, bo Kakashi nigdy tak nie przychodził.,
-Wiem, możecie być zaskoczeni że jestem tak wcześnei, ale termin wymiany został przyśpieszony, i Karin znajduje się już w Tokio. -Powiedział wychowawca, w jego głosie słychać było radość (?) widocznie on też miał już jej dość. - Więc chciałbym wam przedstawić nowego kolegę, który będzie z wami chodził 2 tygodnie do szkoły, WEJDŹ ! -Skończył Kakashi. Cała klasa patrzyła na nowego, prócz mnie, Sasuke i Naruto, byliśmy pochłonięci rozmową.
-No więc siema... - Ten głos.. Skąd ja go znam.. pomyślałam i popatrzyłam na ową postać- Mam na imię Aleschi, 16lat i jestem z Tokio. Lubię dziewczyny i sport. -Oczy szkliły mi się samowolnie na ten widok. - Oooo czy to nie jest moja Sakurcia? Może skończymy to, co nam ostatnio przerwano? Chyba bardzo nie tęskniłaś? -SKończył swój monolog i powoli zbliżał się do mnie.
-N..- Nie zbliżaj się do mnie !- Krzyknęłam, a on nic sobie z tego nie robił. -NIe podchodź ! Sasuke proszę ! weś go ! -Płakałam, bałam się, że znowu będzie chciał coś mi zrobić.
-Ale o co ci chodzi ? On idzie tylko do ławki, która jest za nami !- Powiedział Sasuke, niestety nie wiedział o przeszłości...
-Sakura ?! To on ?! - Krzyknęła Hinata.
-T-Tak - powiedziałam i zemdlałam.
Obudziłam się po hmm... Godzinie? Leżałam na łóżku u pielęgniarki, koło mnie siedział Sasuke. SASUKE ?! tylko nie on ...
-NIe musisz nic mówić, jeśli nie chcesz...-Zaczął.
-Trudno... muszę ci to powiedzieć, ale ty nie możesz nikomu powiedzieć, wie o tym tylko Hinata, powiedzieć możesz tylko Naruto i Itachiemu. Im ufam.
-No dobrze, obiecuję - powiedział Sasuke, a ja opowiedziałam mu tak samo jak Hinacie. Widziałam, jak zaciska pięści.
-No i dla tego ja nie chcę żeby on tu był- Skończyłam.,
-Ale frajer ! już bym go dawno pobił.Nie martw się, my cię obronimy, Okej ? -Spytał.
-Dobrze.
Poszliśmy na lekcje.
Była długa przerwa, niestety nikt dzisiaj nie przyszedł na stołówkę, więc siedziałam sama. Kiedy jadłam kanapkę, usłyszałam czyiś głos.
-Mogę sobie z tobą zjeść, księżniczko  ?  Czy Archi będzie zły ? -Spytał ktoś. Odwróciłam się.
-Dei, Archi nie ma nic do mojego życia. Siadaj, muszę sobie z kimś pogadać.
-NO dobra,  ładny ten nowy z waszej klasy, podoba ci się ? -Spytał Deidara, i oczywiście łzy mi poleciały.
-Powiedziałem coś ?
-Nie to nie tak, kuuurde,  nie mogę tak wszyskim rozpowiadać, ale obiecaj że będziesz moim najlepszym przyjacielem, wiem że się nie znamy ale muszę mieć pewnośc !
-Okej, friend forever.
Opowiedziałam mu tą historię, zareagował tak samo jak Sasuke, chciał go dopaść.
-No dobrze, ale pamiętaj że masz we mnie wsparcie, okej ?
-Okej.. NO i jescze ci powiem że Archi to mój brat, czasami prawny opiekun, ale to wie tylko TYLKO Hinata i moja rodzina, więc tylko komuś powiesz a będzie tak jak z Sasuke, Okej ? -Spytałam.
-Okej.
Skończyłam kanapkę i poszłam na lekcje.
___________________________________________________________

No i sobie koniec jest, sory że krótki ale robiłam to na ,,Spontana'' tak o, nawet nie sprawdzałam ;D , No po prostu  zalogowałam się na bloga, piszemy posta i tyle; D .   Komentujcie, proszę ! chcę znać waszą opinię, bo następny odcinek się nie pojawi ! jeśli nie będzie komentarzy   -.-
                                                                                     Pozdrawiam., Czeko;-*.

niedziela, 25 września 2011

Ehhh ;l.

Szczerze mówiąc, to chyba nie będę już tego bloga pisała. Ja poświęcam swój czas aby tutaj pisać,a w zamian nawet nikt nie na pisze że czeka na następną albo chociaż że czyta. Chwilowy brak czasu na następną, b o jutro urodzinki. Tak więc jeśli nie zaczniecie komentować notek, nie będzie kolejnych, proste ? .
                                                                       Pozdrawiam, Czeko;-*.